Po obfitym obiedzie, zaryzykowałem do pokoju cioci na słodką ucztę.Jej soczyste krągłości były nie do odparcia, przypominające dojrzały, soczysty owoc, pragnący być pochłonięty.Gdy oddawaliśmy się naszemu deserowi, powietrze gęstniało od pożądania.Nie mogąc dłużej się oprzeć, pozbyliśmy się zahamowań i poddaliśmy się pierwotnym zapędom.Smakowałam się jej obfitym jeleniu, delektując się każdą soczystą chwilą.Smak jej słodkiego nektaru, dotyk jej miękkiej skóry, zapach jej, był cały upojny.Nasze ciała splotłynęły się w tańcu równie starym jak sam czas, a nasze jęki rozbrzmiewały w pokoju.To było coś więcej niż tylko opowieść, była cielesna eksploracja najintymniejszego rodzaju.Uczta dla zmysłów, symfonia rozkoszy, stafonia szczęścia.I dostałam jednego w koronę smaku.